Nie cierpię go. On akurat tu nie reżyserował, ale bycie scenarzystą w jego przypadku oznacza
solidny nadzór nad filmem. Całe jego kino jest jednym wielkim plagiatem z podkręconym tempem.
Nie wiem czemu, ale Ameryka zachwyca się nim jako znakomitym reżyserem. Dla mnie to
efektowna tandeta wpakowana w 90 minut bijatyk, pościgów samochodowych i głupich dialogów.
Typowy reżyser od wartkiej akcji i scen złożonych z kilkuset ujęć. Tandeciarz!
Czasami ludzie chcą odpocząć od Memento, Grawitacji, Zaginionej Autostrady, Requiem dla Snu czy Se7en i odpalają sobie coś od Bessona. Podaje kicz i wartką akcję na całkiem zjadliwym poziomie, (podobnym lub lepszym niż Bay, bo czasami stara się zgłębiać nieco postacie zamiast wpychać wszędzie cycki na przemian z eksplozjami). Natomiast Szósty Element, Joasia, Leon... Kawał dobrego kina.
Kino dobre na odstresowanie przy piwku, czego chcieć więcej.
"Leon Zawodowiec" jak najbardziej klasyka, prawie arcydzieło. "Szósty element" to tylko interesujący film i świetna gra Willisa. Nic poza tym. Bessonowi nie można odmówić umiejętności, ale nie gra muzyki, którą lubię. "Joanna D'Arc" to ciężki film i bardzo nieprzyjemny. Besson nigdy mnie nie przekonał.
No cóż, niektórzy wolą frytki z keczupem, inni ze sosem czosnkowym, a niektórzy oba naraz :) Pozdrawiam.